Pożegnanie krajana.

W niedużej mazurskiej wsi, na małym cmentarzu, blisko jeziora, pochowano wczoraj pana Józefa. Spoczął ponad trzysta kilometrów od swej rodzinnej miejscowości, z której wyjechał na początku lat pięćdziesiątych XX w. w ramach hufca pracy „Służba Polsce”.

O takich mieszkańcach Mazur, jak śp. pan Józef, mówi się i pisze bardzo rzadko, choć stanowią dość liczną grupę. Opuścili oni przeludnione wsie centralnej Polski i uzupełnili niedobór pracowników leśnych. Otrzymali jakiś opuszczony, skromny domek, kawałek pola, założyli rodziny, wychowali dzieci. Żyli nieprawdopodobnie zwyczajnie, tak za komuny, jak i poźniej.

Pan Józef całkowicie przyrósł do skrawka mazurskiej wsi. Nie opowiadał skąd pochodzi. Nie wracał w rodzinne strony, może jedynie parę razy odwiedził go brat ‑ zawodowy kierowca. Wątpię, czy kiedykolwiek pomyślał o wyjeździe z Polski.

W środowisku stanowiącym mieszankę narodowości, religii i gwar językowych, pan Józef znalazł sobie miejsce pomiędzy. Sąsiedzi traktowali go normalnie, a czasem podkreślali, że jest w porządku. W kościele ‑ kaplicy nieopodal cmentarza, śp. Józefa pożegnali wspólnie katolicy, prawosławni i ewangelicy. Niechaj Mu ta mazurska ziemia lekką będzie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uzupełnij pole: *