Wśród prawie tysiąca obecnie polskich miast jest sporo takich, w których nie byłem i pewnie nigdy nie będę. Są też miasta takie, na które nie natrafiłem chociażby jeżdżąc palcem po mapie, a mimo to ich nazwy coś mi mówią lub intrygują mnie. Do takich należy Choszczno – miasto wielkości Końskich, położone w województwie zachodniopomorskim.
Choszczno kojarzy mi się przede wszystkim z 4 czerwca 1989, czyli wyborami do Sejmu kontraktowego. Dziwne to były wybory, gdyż ich wynik był ustalony z góry: 65% miejsc w Sejmie dla budowniczych PRL, 35% – dla zweryfikowanej przez Cz. Kiszczaka opozycji. Ludzie jednak umowy okrągłostołowe i magdalenkowe łyknęli i do głosowania poszli.
Sytuacja w Choszcznie była wyjątkowo ciekawa, gdyż tam, z rekomendacjami Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, ubiegał się o mandat poselski Włodzimierz Mokry – doktor słowianoznawstwa z UJ w Krakowie, bardzo aktywny działacz chrześcijański, grekokatolik podkreślający swą ukraińską narodowość. Na tego kandydata opozycji rzuciła się komunistyczna propaganda, wykorzystująca stereotyp: Ukrainiec czyli upowiec, faszysta, bandyta itp. Strasząc społeczeństwo polskie niemieckimi odwetowcami i ukraińskimi rizunami, komuniści przez cały okres PRL dodawali sobie znaczenia w oczach Polaków.
Prymitywny mechanizm komunistycznej propagandy antyukraińskiej okazał się nieskuteczny właśnie w Choszcznie, podczas pamiętnych wyborów. Elektorat, złożony przecież w większości z Polaków, nie posłuchał partyjnych agitatorów i poparł Włodzimierza Mokrego. Resort kierowany przez Czesława Kiszczaka utracił niepodzielną władzę nad poczynaniami obywateli.
Po raz drugi trafiłem do Choszczna, kiedy wpisałem w wyszukiwarkę nazwę Arnswalde, widniejącą na fotografii-pocztówce sprzed stu lat. Fotografię, przedstawiającą mojego dziadka, siedzacego w gronie kolegów, wykonał Albert Kornstädt. W internecie odnalazłem parę innych pocztówek A. Kornstädta z widokami Arnswalde, czyli obecnego Choszczna. Tenże fotograf jest też najprawdopodobniej autorem portretu mojego dziadka.
Nie mam zielonego pojęcia, co mój dziadek porabiał w Choszcznie w czasie Wielkiej Wojny Światowej? Kim byli jego koledzy?
Z przekazów rodzinnych pamiętam, że dziadek w czasie swej młodości jeździł „na saksy”, ale raczej na Dolny Śląsk. Zachowała się nawet butelka po piwie z browaru w Nysie. O wyjazdach na Pomorze i to w towarzystwie tak dostojnej grupy młodzieńców, nikt nie wspominał.
Nie dalej jak wczoraj dowiedziałem się z telewizji, że miłośnicy Choszczna, na podstawie zachowanych zdjęć, stworzyli wirtualną rekonstrukcję miasta. Powstaje nowatorski projekt, dzięki któremu widz będzie mógł przez kilka minut przemieszczać się po rynku miasta Arnswalde, zapoznawać się z jego dawną architekturą, oglądać twarze byłych mieszkańców. Liczę na to, że niedługo ja także obejrzę sobie stare Choszczno podczas wirtualnego spaceru.
Thanks for your personal marvelous posting! I seriously enjoyed reading it, you’re a great author.I will remember to bookmark your blog and will often come back from
now on. I want to encourage that you continue your great work, have a
nice weekend!