Jeszcze tu i ówdzie pojawiają się ogniska zakażenia Covid-19, ale dni wirusa w ojczyźnie naszej, tyle razy w przeszłości okrutnie doświadczanej przez los, są już policzone. Jeszcze tylko tydzień z okładem i zabrzmi radosny rodaków chór, piejący pod niebiosy „Witaj Majowa Jutrzenko”, a kolektywy wieśniaczek pod figurami i kapliczkami zaintonują w porze kumkania prześliczne „Chwalcie łąki umajone”. Zewsząd rozlegać się bedą owacje, hymny, litanie i modlitwy dziękczynne, kierowane do tych, co uratowali naród od pomoru.
Od samego początku epidemii, dla mnie było oczywiste, że wirus nie ma żadnych szans z narodem, którego symbolami są biel (czystość, prawość, higiena, bezgrzeszność) i czerwień (bijący z serc żar miłości do wszystkich i wszystkiego). Czyż można pokonać naród-monolit, stojący murem za jednym prezydentem, jednym rządem, jednym Kościołem i jednym Bankiem Emisyjnym? Kiedy jedności tego narodu strzeże dzień i noc doskonale wyposażona policja, rozbudowane tajne służby, świetnie dozbrojona armia zawodowa oraz doborowe dywizje ideowej młodzieży? Kiedy za zwartością nacji opowiadają się przeróżne partie, organizacje, stowarzyszenia, fundacje, ruchy i akcje? Gdy nad narodem rozpostarły parasol ochronny UE i NATO ?
Nie miałem też wątpliwości, że największym zwycięzcą w heroicznych zmaganiach z koronawirusem okaże się Kościół powszechny, który już niejednokrotnie ratował naród polski z opresji. Kościół ten natychmiast włączył się do walki z epidemią, o czym dobitnie świadczą takie fakty, jak udzielenie błogosławieństwa aktualnie rządzącym, zintensyfikowanie modlitwy do Miłosierdzia Bożego, Gorzkich Żalów itp., wspieranie samoizolacji poprzez transmisje internetowe nabożeństw, przeprowadzenie akcji wielkiego dzwonu, ukierunkowanie ofiarności wiernych na potrzeby służby zdrowia. Kościół był z narodem, czego dowodem jest, że członkowie hierarchii kościelnej znaleźli się wsród pierwszych ofiar śmiertelnego wirusa. Dzięki wsparciu księży, zakonników oraz kościelnych aktywistów przebiegła sprawnie, bez oporów akcja przymusowego zamaskowania społeczeństwa. Jestem pewien, że pod przewodnictwem biskupów i proboszczów już niebawem rozwinie się ogólnonarodowa kwesta na zakup respiratorów, aby tym niezwykłym urządzeniem nasycić nie tylko polskie szpitale, ale też domy seniora, domy starców, domy zakonne, domy dziennej opieki, a jak Bóg da, to i plebanie.
Nie wyobrażam sobie lepszej okazji do ogłoszenia narodowej zrzutki na respiratory, niż podczas procesji „krzyżowej”, 25 kwietnia, czyli w dniu Świętego Marka oraz Świętego Jarosława /Jarosław wprawdzie jest świętym ruskim, ale jego kult w polskim narodzie wcale nieźle się rozwinął/. Prawo Kościoła powszechnego /przedsoborowego na pewno, a posoborowego chyba także/ nakazuje albowiem, aby w trakcie tej procesji prosić Pana Boga o odpuszczenie grzechów, odwrócenie klęsk wszelkich, zwłaszcza cholery!, nieurodzajów itp.
A zatem, głęboki wdech i w drogę!