Wujek Stach był nieprzeciętnie zdolny, przerastał o głowę swoich rówieśników, a urodą przebijał większość rówieśniczek. Rodziców miał szlachetnych, uczciwych, dość zaradnych, kumatych i w Boga w Trójcy Świętej Jedynego wierzących. Bardzo chciał się uczyć, ale okoliczności nie sprzyjały edukacji. W efekcie, zaliczył więcej szkół, niż ukończył klas.
Urodził się w państwie tymczasowym, zarządzanym przez wojskową juntę, rok przed wybuchem światowego kryzysu finansowego. Kiedy rozpoczął naukę w szkole, przyszła na świat siostra, ojciec stracił pracę, państwo się zbroiło, lokalny bonzo zmuszał lud gminny do szarwarku.
Do pierwszej klasy biedny wuj Staś musiał dreptać kawał drogi, pod górę, aż na Wymysłów, a właściwie na koniec Tadeuszówki Dużej. Wspinał się na tę niwską stromiznę z drewnianą skrzyneczką na plecach, z drewnianym piórnikiem w tym prymitywnym tornistrze i dwoma kajetami. Tylko marnował się w tej szkole.
Z pomocą Stasiowi przyszedł wujek Bronek i ciocia Janka – bezdzietne małżeństwo nauczycieli z Brześcia n/Bugiem. Bronek miał niezłe chody w tym mieście, bo sam kierował jedną ze szkół, a poza tym działał we władzach okręgowych mocno lewicującego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Staś trafił do drugiej klasy w dość elitarnej 7-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej im. Maryi Rodziewiczówny, gdzie wychowawczynią była Stanisława Pankiewiczowa. Uczył się bardzo dobrze, a pod koniec roku szkolnego przyjął pierwszą komunię w kościele parafialnym przy Unii Lubelskiej.
W roku szkolnym 1936/37 oraz następnym, wuj Staś po raz drugi był uczniem 4-klasowej Publicznej Szkoły Powszechnej w Wymysłowie. Szkołą kierował wówczas Józef Suliga, a wychowawczynią Stasia była Janina Sokołowska. Na świadectwie ukończenia trzeciej klasy widnieją same piątki. Talent znów się marnował.
Latem 1939 roku, Bronek przyjechał z Brześcia do rodzinnej wsi, żeby sobie poćwiczyć strzelanie z broni krótkiej kalibru 5 mm. Zaproponował wtenczas, że ponownie zabierze Stasia do miasta, żeby ten dokończył naukę w podstawówce. Wyjechali ze wsi 20 sierpnia. Trzy dni później Bronka zmobilizowano, a Staś zamiast chodzić do szkoły podziwiał na podwórku niemieckie wozy bojowe, a następnie mundury sowieckich oficerów NKWD, którzy zakwaterowali się w domu Bronka, przy ul. Spółdzielczej, rzut beretem od twierdzy.
Nauczanie w Brześciu zajętym i przyłączonym do Sowietów uruchomiono 20 października 1939 roku. I wuj Staś trafił do jednej z tych sowieckich dziesięciolatek. Trudno ustalić, do której konkretnie i kto go tam uczył. Nie ma żadnego świadectwa, potwierdzającego ukończenie klasy piątej lub szóstej. Niemniej, do czerwca 1941 roku, Staś opanował pisanie i czytanie cyrylicą i zapamiętał sporo wartościowych słówek i zwrotów po rosyjsku: ёб твою мать, наплевать, больше ни хуя.
Tuż po zakończeniu roku szkolnego, 15 czerwca 1941, tydzień przed atakiem niemieckim, wuj Bronek zorganizował ewakuację Stasia z Brześcia do Generalnego Gubernatorstwa. Kolega Bronka, nauczyciel Jan Kuszlik uzyskał pozwolenie na wyjazd z rodziną. W rolę żony Kuszlika wcieliła się jedna z nauczycielek, a za trójkę dzieci robili Staś i dwie dziewczynki. Akcja zakończyła się szczęśliwie i wuj Staś wrócił do rodziców i rodzinnej miejscowości. Ponad rok przesiedział w domu, bo szczególnego nacisku na nauczanie polskich dzieci Niemcy nie wywierali.
W maju 1942 roku wuj Staś skończył 14 lat i to już był wiek niezbyt bezpieczny dla młodzieńca, żyjącego pod niemiecką okupacją. Jedynym sposobem uniknięcia problemów było podjęcie nauki w szkole. Wujek Staś skompletował kilka przedwojennych kajecików, zrobił eleganckie okładki z przedwojennego miesięcznika „Plon”, naostrzył ołówki i zaczął dygać od października 1942 na lekcje do polskojęzycznej Fachschule ins … oczywiście, że w Wymysłowie. Nie miał chyba własnych podręczników, ale troskliwy ojciec Ludwik zadbał o prenumeratę „Małego Steru” i „Steru” oraz zamówił większość publikacji fachowych nt. rolnictwa w „Krakauer Verlag”.
O szkole zawodowej w Wymysłowie, działającej na przełomie 1942/43 roku wiadomo niewiele. Kto tam mógł uczyć, jeśli wszyscy nauczyciele albo walczyli w szeregach Armii Krajowej, albo zajmowali się wyłącznie tajnym nauczaniem? Może ćwiczenia i zadania domowe dostarczano uczniom przez pocztę z Ministerium fur Volksaufklärung und Propaganda? Wuj Staś jednak coś tam w kajecikach zapisał, a na przednówku 1943 roku rozpoczął praktyki ogrodniczo-sadownicze w samych Borkowicach. Zaczął też eksperymentować w przydomowym ogródku, dzięki czemu wśród rówieśników zyskał przezwisko „Miczurin”.
Kolejny etap w edukacji wuja Stacha stanowiła Szkoła Handlowa w Przysusze, do której zapisał się w 1946 roku, kiedy jego rówieśników zgarnęło ludowe Wojsko Polskie. Szkoła była płatna, ale tak uboga, że lekcje zapisywano na czym popadło. W klasie wujek Staś był jednym ze starszych uczniów, więc nie czuł się najlepiej w takim towarzystwie. Perspektywy rozwoju handlu w miasteczku też były niewielkie. Do tego doszła nieuleczalna, obłożna choroba ojca i Stasio przysuską handlówkę porzucił.
Chęci do nauki wujek Stach jednak nie utracił. Kupował książki i czasopisma rolnicze i czytywał je w domowym zaciszu. W 1949 roku napotkał ogłoszenie o zapisach do Korespondencyjnego Liceum Rolniczego i zaraz złożył podanie. Został przyjęty, choć nie był w stanie przedstawić tzw. świadectwa moralności, czyli opinii wystawionej przez organizację młodzieżową. Przez rok uczył się zdalnie: otrzymywał pocztą broszurki do rożnych przedmiotów, wysyłał listownie rozwiązane zadania matematyczne, chemiczne i fizyczne oraz wypracowania z polskiego. Opracował też zagadnienie państwa, powtarzając bolszewicką mądrość, że jest to aparat ucisku jednej klasy przez drugą. Był ponoć całkiem nieźle przygotowany do egzaminu rocznego, ale akurat coś mu wypadło w tym terminie i do Warszawy nie pojechał. Pozostała książeczka z zaliczeniami dobrze i bardzo dobrze rozwiązanych zadań domowych.
Wujek Stach ostatecznie zrezygnował ze szkół w 1953 roku. Po śmierci ojca Ludwika stał się spadkobiercą jego niewielkiego gospodarstwa rolnego i mógł spokojnie czytać sobie interesujące go książki, czasopisma i gazety. Jego znajomość teoretyczna rożnych dziedzin rolnictwa była wprost imponująca.